Nieznane zapiski Magdaleny Samozwaniec, odnalezione przypadkiem po kilkudziesięciu latach od jej śmierci.
Pełne niepokornego humoru i wyjątkowego wdzięku wspomnienia pierwszej damy polskiej satyry. O Krakowie z ubiegłego stulecia, gdzie największą atrakcją były uroczyste pogrzeby, po Plantach spacerował Boy-Żeleński, zaś bale u Tarnowskich stanowiły o towarzyskim być albo nie być młodych panien. O pierwszych kinematografach, paryskiej modzie, obyczajowych skandalach. O urokach i mrokach małżeństwa. Nie brak tu też przesmacznych anegdotek rodzinnych: o Tatce – wybitnym malarzu Wojciechu Kossaku – i jego ukochanej klaczy; o siostrze Lilce, czyli Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej; o Mamidle, czyli mamie. O kolejnych mężach, dziewczęcych psikusach, emancypacji i o tym, co należy zrobić, gdy wypije się niechcący buteleczkę farby do włosów.
„Z mężczyzną należy obchodzić się jak z ptaszyną: nasypać jedzenia i nie płoszyć! A jeśli nie chcecie zostać na stare lata same, pamiętajcie, że zamiast zrzędzić mężowi nad głową, zróbcie mu karczemną awanturę. Nigdy też nie mówcie, że najbrzydsze z waszych dzieci podobne jest do niego…”