W wieku dwudziestu sześciu lat Maarten Troost – nieustannie wciskający drzemkę na budziku życia przez zdobywanie kolejnych bezużytecznych stopni naukowych i serię dorywczych prac – postanowił w końcu spakować klapki i udać się wraz ze swoją dziewczyną na Tarawę, jedną z wysp na Południowym Pacyfiku w Republice Kiribati. Maarten był wyczerpany i bez pomysłu na życie, a wizja rzucenia wszystkiego i wyjechania na krańce świata wydała mu się niezwykle romantyczna. Maarten powinien być mądrzejszy.
Życie seksualne kanibali to niezwykle zabawna opowieść o tym, jak wyobrażenia autora – przyzwyczajonego do zachodniego komfortu życia – na temat egzotycznej, rajskiej wyspy zderzają się z rzeczywistością. Co rusz popadając w komiczne kłopoty, Maarten podejmuje nierówną walkę z nieustępliwym, dusznym gorącem, śmiercionośnymi bakteriami, zanieczyszczonym oceanem i dobiegającymi zewsząd dźwiękami Makareny, ulubionej – i chyba jedynej, jaką znają – piosenki mieszkańców Tarawy. Przez dwa lata Troost i jego dzielna dziewczyna Sylvia zamiast beztroskiego plażowania, będą mierzyć się z: a) niekompetentnymi urzędnikami państwowymi, b) niepokojąco dużymi stworzeniami, c) okresowym blackoutem, d) brakami żywnościowymi (w tym z Wielkim Kryzysem Piwnym). A to wszystko w otoczeniu ekscentrycznych – albo szalonych, zależy, jak patrzeć – lokalsów, na czele z Półżywym Fredem i samozwańczym Wieszczem Tarawy (brytyjski pijak, który w życiu nie napisał ani jednej linijki).