Ostatnie dzieło pisarza wydane za jego życia. Jest to dowcipna, erudycyjna rozprawa o gatunkach pisarstwa, które ma swój początek w potrzebie podzielenia się z innymi swoimi przeżyciami. Na tom składają się krótkie teksty, poświęcone sztuce pisania reportaży. Autor skupia się na uwagach na temat języka, fonetyki. Analizuje proces słowotwórczy i przywołuje język polskiej emigracji, podkreśla wagę humoru i jego intelektualny aspekt. W tekstach znajdziemy zarówno refleksję historyczną, jak i merytoryczną, stylistyczną i etyczną. Na uwagę zasługuje konsekwentna, przystępna narracja, która nie spowalnia tempa całości. Całość ma charakter lekkiej gawędy, przerywanej tematycznymi anegdotami. Jest to dzieło ponadczasowe, niezwykle aktualne i warte słuchania również dzisiaj. Niewątpliwie można uznać je za hołd złożony literaturze faktu, przez wielu uważane za „biblię” dziennikarstwa.
Kto marzy o własnej książce, o jej napisaniu, zwykle pochłania cudze książki. Droga, która wiedzie do sztuki pisania, zaczyna się więc od misteriów lektury. Od aktów żarliwego, narkotycznego czytelnictwa. (...) O przygodach, z jakich wtedy składa się życie człowieka piszącego, opowiada właśnie dzieło Melchiora Wańkowicza. (...) Czytając Karafkę La Fontaine’a, żywimy złudzenie, że cała ta rzecz o sztuce pisania rozgrywa się w centrum prywatnej, Wańkowiczowskiej biblioteki. Tyle razy pisał o niej z miłością, tęsknotą, w pokornym zachwycie. (...) Każda rozmowa w takiej bibliotece, w „podwójnym” pokoju życia i śmierci, zagłady i trwania, winna zyskiwać sens wielostronny, gorzki, pełen skupienia, powagi, rozpaczy, nadziei. O czymkolwiek opowiada Melchior Wańkowicz, czegokolwiek docieka, od pierwszego do końcowego zdania podporządkowane jest duchowi narracji, poddaje się całkowicie woli mistrzowskiego narratora. Ulega więc żywiołowi opowieści. Opowieść dopełnia się – niczym spektakl towarzyski – w świecie szlacheckiej gawędy. (...) Na pobojowisku powieści, między nikłymi jeszcze obszarami eseju i reportażu Wańkowicz odkrył własny kontynent. Zawierzył gawędzie, temperując i świadomie wykorzystując ukrytą w niej energię.
Andrzej Gronczewski
Książka, która rozrosła się do olbrzymich rozmiarów, zmieniając się jednocześnie w porywającą autobiografię jej autora, w wyznanie wiary, w testament.
Anna Bojarska